poniedziałek, 22 grudnia 2014

Prolog

Witam , wpadłam na pomysł opowiadania, więc postanowiłam je tu umieścić. Wiem, że prolog może być zawiły lub nie zrozumiały jednak wszystko rozwinie się w dalszych rozdziałach tak, więc zachęcam do czytania i komentowania.Pozdrawiam :) 

Prolog 
Krew spływała po białych ścianach, pozostawiając na nich tylko mozaikę ze szkarłatnej cieczy. 
Wszystko było w posoce i szczątkach ludzi porozrywanych na strzępy. Postać leżąca na ziemi, wpatrywała się w ten makabryczny obraz nie mogąc się ruszyć. Ból promieniujący od brzucha, aż do ramienia był nie do wytrzymania. Osobnik co raz tracił świadomość, by ponownie przebudzić się w tym samym miejscu widząc tę samą apokalipsę. 
- Farren mój drogi, jeszcze nie zdechłeś. -  Ktoś przerzucił na plecy mężczyznę tak, by teraz widział oblicze młodej panienki o dużych brązowych oczach i srebrnych jak światło księżyca włosach. W jej postaci było coś przerażającego, grymas ust wykrzywionych w triumfalnym uśmiechu, przypominał mu diabła z obrazów w kościele. 
- Ja nigdy nie umrę , Jori zapamiętaj , nie umrę to ja stworzyłem magię i to ja wiem jak najlepiej z niej korzystać. Część mnie jest w martwym dziecku, które przywróciłem do życia dając mu cząstkę  mojej duszy. Co teraz zrobisz Jori? - zaśmiał się krztusząc krwią, która strumieniem wypłynęła z jego ust. Dziewczyna wbiła mu sztylet w krtań i padła na kolana, wrzeszcząc tak przeraźliwie, jak tylko była w stanie. Farren uśmiechną się po raz ostatni, kiedy cześć jego duszy wyfrunęła zamieniając się w czarnego jak noc kruka, czekającego aż jego druga połowa, przebudzi się, by razem mogli ponownie stworzyć potęgę magii. W tym momencie dziecko przywrócone do życia tulone było w objęciach matki, która płakała ze szczęścia, nad swoim pierwszym i jedynym dzieckiem , maleństwem, którego los miał być okrutny, a zarazem pełen nadziei na lepsze dni.